piątek, 9 stycznia 2015

Zaplątani w uczuciach - cz. 3

Oto kolejna część AoKagi :3 Być może wkrótce wrzucę tu jeszcze inne opowiadanie nad którym zaczęłam pracować. Ale to jeszcze zobaczę ;-; Bo z czasem wolnym mam trochę krucho ostatnio..

____________________________________

Kiedy się obudziłem Taigi już nie było w domu. Ten dupek nawet nie raczył mnie obudzić. Jedyne co zostawił to kartkę z informacją, że wróci późno i żeby na niego nie czekać. Na jego szczęście zostawił mi w lodówce śniadanie i kilka burgerów z wczoraj. Ubrałem się i poszedłem do szkoły. Byłem już i tak mocno spóźniony na poranny trening więc go sobie już odpuściłem. Na prawie wszystkich lekcjach spałem, no i zastanawiało mnie co Kagami ma takiego ważnego do zrobienia, że późno wróci. Na pewno nie mógł być to trening bo znałem już jego plan na pamięć i wiem, że go dziś nie ma. Nie powinienem go poszukać i sprawdzić co robi? No w końcu jestem w nim zakochany, więc to chyba oczywiste że chciałbym o nim wiedzieć wszystko. Jednak.. nie mógł bym mu tego zrobić bo byłby bardzo zły. Choć lubię go wkurzać. Ale to by była chyba już z lekka przesada. Telefonu też nie odbiera bo dzwoniłem do niego od rana już kilka razy. Czyżby pozostało mi już tylko cierpliwie czekać, aż nie wróci do domu? Miałem zamiar dzisiaj zacząć wprowadzać w życie mój zajebisty plan, jak go w sobie rozkochać. Układanie go zajęło mi prawie całą noc. Tak.. i wyszło mi to całkiem zajebiście. 

***

- Więc o co chodzi Kagami-kun? - spytał spokojnie Kuroko. Lekcje skończyły się już dawno. Usiadłem na trawie. Oboje znajdowaliśmy się teraz przy rzece. W miejscu do którego często przychodziliśmy sobie pogadać, poza boiskiem i barem szybkiej obsługi. Postanowiłem mu się poradzić i podzielić się z nim moimi spostrzeżeniami ostatnich dni. Zresztą nie tak dawno to Kuroko mi się zwierzał i teraz przyszła kolej na mnie. 
- Nie wiem co mam myśleć o Aomine. - wypaliłem prosto z mostu. - Z resztą nadal jestem na ciebie zły, że nie powiedziałeś mi jako pierwszemu o swoim związku z Kise. - chłopaka to co powiedziałem nie zaskoczyło. Usiadł koło mnie i wlepił wzrok w tafle wody.
- Nie powiedziałem ci o naszym związku bo nie wiedziałem jak na to zareagujesz. Przepraszam, że wyszło tak jak wyszło. No i ostatecznie dowiedziałeś się o tym od kogoś innego. Po części bałem się o tym tobie powiedzieć. Myślałem, że nie będziesz chciał już ze mną grać w kosza. - powiedział z tym swoim spokojem jaki mu zawsze towarzyszył. - Jednak co do Aomine.. uważam, że powinieneś dać mu szansę. - to mówiąc spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. - Pasujecie do siebie. Na pewno będziecie razem szczęśliwi. - zatkało mnie.
- K..Kuroko ale ja nie o tym. Z..zresztą ja nie jestem gejem. W..więc skąd ci to przyszło do głowy. - wyjąkałem i spaliłem buraka. - On jest idiotą. - błękitno włosy chłopak uśmiechną się.
- Jak uważasz Kagami-kun. W każdym razie daj mu szansę.
- Jaką szansę?! O czym ty znowu mówisz..
- Zobaczysz, a zrozumiesz. Pamiętaj, że jestem dobrym obserwatorem. A ciebie wystarczy tylko uświadomić w kilku sprawach. - wstał i przewiesił torbę przez ramię.
- C..co?! W czym znowu uświadomić? - nie ogarniałem co Kuroko do mnie mówi. - Gdzie idziesz?
- Jesteś po prostu głupi Kagami-kun. - powiedział z kpiącym uśmiechem. - Mam się spotkać z Kise-kun'em więc muszę już iść. Tobie radzę też już iść do domu. Aomine-kun na ciebie czeka. - powiedział i poszedł, a ja zostałem i jeszcze chwilę siedziałem i zastanawiałem się co tak właściwie mi powiedział Kuroko. Po krótkim przemyśleniu wróciłem do domu zahaczając po drodze o spożywczaka.

***

Siedziałem rozwalony na kanapie i skakałem po kanałach w telewizji. W zasadzie to już prawie zasypiałem, ale usłyszałem otwieranie drzwi.
- Tadaima! - usłyszałem wołanie z korytarza, więc wstałem i podszedłem do niego. 
- Cześć! - powiedziałem ziewając i drapiąc się jedną ręką po karku. Obejrzałem go sobie od stóp do głowy. Był cały mokry. - Co ci? - pokazałem na przemoczone ciuchy Kagamiego.
- Jak wracałem ze sklepu to zastała mnie ulewa. - podniósł siatki trzymane w jednej z rąk, które od razu zaszeleściły i poszedł do kuchni. Zabrał się za rozpakowywanie ich.
- Powinieneś się przebrać i wysuszyć bo się pochorujesz. - powiedziałem idąc za nim. - Gdzie byłeś?
- Od kiedy to tak przejmujesz się mną i moim zdrowiem? - odburkną dalej rozpakowywując zakupy. - I nie powiem ci gdzie byłem. Nie powinno cię to obchodzić.
- Ale jednak mnie obchodzisz ty i to gdzie byłeś. Więc powiedz i idź się przebrać a ja rozpakuję siatki do końca za ciebie. - stanąłem obok niego i zacząłem wypakowywać torby do końca, a on tylko stał i z rozdziawioną gębą się na mnie patrzył. No zajebiście wiem. Święto lasu dosłownie. Ja Pan i władca zajebisty Aomine Daiki postanowiłem sam bez niczyjej prośby coś zrobić. Czy nie mogę już czasem sam z własnej inicjatywy nikomu pomóc? Spojrzałem na niego z szelmowskim uśmiechem.
- Idź się przebrać i wysuszyć bo inaczej ci w tym pomogę tygrysku. - mówiąc to ustawiłem się tak, że zaskoczony czerwono włosy idiota znajdował się między blatem, mną i moimi ramionami, które opierałem po jego obu stronach na wspomnianym wcześniej blacie. Z jego mokrych włosów po jego czole spłynęło kilka kropel wody. Chuja ze wszystkim. Pocałuję go. Najwyżej stracę ponownie dach nad głową i zamieszkam w szkole. Zbliżałem się już do jego twarzy, a on jakoś dziwnie się rozluźnił. Kiedy nasze usta dzieliło już może z dwa centymetry chłopak zrobił coś czego się po nim nie spodziewałem. Zarzucił swoje ręce na mojej szyi i złączył nasze usta nim ja to zrobiłem. Od razu wykorzystując tą sytuację wtargnąłem językiem do wnętrza jego ust i zacząłem badać jego wnętrze. Czerwono włosy jękną, kiedy dotknąłem jego pleców. Przysunąłem go powoi do siebie tak, żebyśmy się stykali naszymi ciałami. Robiłem to ostrożnie aby niczego nie popsuć, w końcu taka okazja może się już nie zdarzyć. Nie wiem w końcu czy on się tylko zapomniał czy co mu odbiło, ale wiedziałem jedno, że trzeba brać puki okazja. Kiedy w końcu przylegaliśmy już do siebie, nasze pocałunki nasiliły się i stały już bardziej zachłanne. Ostrożnie wsunąłem swoje ręce pod jego mokrą koszulkę. Powoli zaczynałem przesuwać swoje ciepłe dłonie po jego zmarzniętych od mokrego ubrania muskularnych plecach ku górze, a jego koszulka zaczęła się podnosić. Kiedy znajdowała się już wystarczająco wysoko, ściągnąłem ją jednym szybkim i zdecydowanym ruchem z chłopaka. Przerwał pocałunek i zaciągną się powietrzem czując nagły przypływ chłodnego powietrza, które odczuwał przez mokre ciało. Wypuścił powietrze trzymane w chwile w buzi i zaczął dyszeć. Nie dziwiłem się temu bo ten pocałunek to było coś. Dyszałem i obserwowałem go. Podniósł dłoń do ust i chwile tak stał. Też się nie ruszałem. Po chwili nasze oddechy uspokoiły się, a Kagami cały czerwony bo teraz jak sobie uświadomił co tak właściwie się tu działo spalił cegłę, wyminął mnie zwinnym ruchem i poszedł do swojego pokoju. Po krótkiej chwili wyszedł z niego z suchymi ubraniami w dłoni i poszedł do łazienki.

***

Tak ja zamknęły się z mną drzwi, tak usiadłem pod nimi rzucając w kąt świeże ubrania, które trzymałem chwilę wcześniej w dłoni. Czułem jak moja twarz płonie. Nie rozumiałem swojego zachowania. 

Przecież nie jestem gejem, więc jak..? Ja się pytam jak?! Pocałowałem Aomine. Na dodatek spodobało mi się i to bardzo. Może.. może to jest tak jak mówił Kuroko? Może faktycznie powinienem dać szanse temu idiocie? Zwłaszcza teraz po moim wybryku. Boże.. nie rozumiem sam siebie. 

Podniosłem się i poszedłem pod prysznic. Zimna woda oblewała moje ciało. Miałem nadzieję, że to coś da. Skura paliła mnie w każdym miejscu, gdzie dotykał mnie chwilę wcześniej Aomine. Chciałem więcej i to mnie przerażało najbardziej. Ten pocałunek był tak elektryzujący i wypełniony namiętnością, że nie byłem w stanie nawet określić jakie uczucia we mnie wówczas panowały. Podniosłem głowę w górę pozwalając aby woda obmywała mi całą rozpaloną ze wstydu twarz. Po chwili wyszedłem z pod prysznica. Chciałem tu jeszcze trochę posiedzieć i na razie nie wychodzić. Nie teraz po tym jak w głowie mam jeszcze większy mętlik, a do tego wszystkiego nie mogę poukładać swoich myśli bo zajmuje je co chwila pewna osoba. Przez to byłem cały czas porządnie zarumieniony. Nie chciałem go teraz widzieć. Bałem się zobaczyć go teraz po tym wszystkim. Przemyłem jeszcze kilka razy twarz lodowatą wodą. Jednak nie dane mi było posiedzieć jeszcze chwili w spokoju gdyż zza drzwi dobiegł łomot, najprawdopodobniej w kuchni, a zaraz po nim głośne przeklinanie. Szybko wyszedłem zobaczyć co się stało. Aomine był w kuchni. Kucał i zbierał pozbijane szkło i jedzenie, które się na nim znajdowało.
- Co ty robisz?! Chcesz mi kuchnie rozwalić czy co?! - powiedziałem wściekły.
- Phy.. Chciałem zrobić coś nam do jedzenia. Bo zawsze ty robisz. - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Był do mnie odwrócony tyłem. - I jak widzisz jak próbowałem mieszać składniki to spadła mi ta cholerna misa! - prawie, że to wykrzyczał, po czym znowu zaczął przeklinać cały świat i wszystko co się dało. Obszedłem go i również kucłem w celu pomocy mu przy sprzątani. 
- Pomogę ci. - powiedziałem. Zacząłem zbierać potłuczone kawałki szkła kiedy zauważyłem, że ten idiota jest ranny w rękę. - Aomine ty krwawisz! Daj rękę opatrzę ci ją!
- Nie chce, żebyś mi pomagał! I nic mi nie jest nie musisz mi opatrywać tej cholernej ręki! - wykrzyczał, a ja go zupełnie ignorując chwyciłem za krwawiącą rękę i zacząłem oglądać ranę. Miał rozciętą całą wewnętrzną część dłoni i to dość głęboko. Wyrwał mi swoją dłoń i przystąpił do dalszego sprzątania. - Ta rana to nic takiego! A jak już się napatrzyłeś to pomóż mi sprzątać! 
- Aomine! - powiedziałem stanowczo. - Ta rana to nie jest nic takiego, więc siadaj i daj sobie opatrzyć tą przeklęcie krwawiącą rękę! Chyba, że wolisz żeby ci ją lekarz zszywał!
- Kssy.. - spojrzał na mnie i usiadł. - Niech ci będzie. - umyłem ręce i wyciągnąłem z szafki wszystkie potrzebne opatrunki. Podszedłem do niebiesko włosego. Siedział z odwróconą głową w innym kierunku i z wystawioną ręką. Oblałem szybko wodą utlenioną ranę niczego nie spodziewającego się Aomine, a piana od razu się uniosła. - Cholera debilu to boli! - wydarł się na całe gardło. Zignorowałem go. Otarłem delikatnie ranę i zacząłem zakładać opatrunek na jego dłoni.
- Ciekawi mnie jak ty to zrobiłeś, że pociąłeś się szkłem aż tak głęboko. - powiedziałem kończąc zawiązywać bandaż.
- Tak jak mówiłem ta cholerna misa spadła i się potłukła. Próbowałem to jak najszybciej pozbierać no i jak widać wpiłem sobie w dłoń kawałek szkła. 
- Ehh.. Ty się lepiej w ogóle do kuchni nie zbliżaj, jeśli tak ma to wyglądać. Dobra skończone. Możesz już iść ja to posprzątam. - powiedziałem i uniosłem wzrok. Ciemno skóry chłopak siedział i mi się przyglądał, z dziwnym błyskiem w oku. - N..no co? - moją twarz oblał rumieniec.
- Nic. - powiedział uśmiechając się psotnie. - Wyglądasz słodko jak się tak rumienisz. - słysząc to rumieniec na mojej twarzy zmienił barwę na ciemniejszy, a ja się szybko wyprostowałem. 
- W..wcale nie! - spojrzałem w innym kierunku i przysłoniłem oczy dłoniom. - Boże zachowuję się jak jakaś zawstydzona nastolatka. - pomyślałem. W pewnym momencie poczułem coś ciepłego i miękkiego na swoich ustach. Pod świadomie uchyliłem je lekko dając chłopakowi leprze pole do popisu, co od razu wykorzystał i wpakował do nich swój język. Nie chciałem tego. Nie chciałem tego pocałunku ale.. nie mogłem mu się oprzeć. Nie kontrolując samego siebie oddałem mu pocałunek, na co chłopak lekko zamruczał. Poczułem jak przechodzą mnie dreszcze. Przyjemne dreszcze. Nagle chłopak odsuną się i wrócił na swoje miejsce cały uśmiechnięty.
- Dziękuję. - podniósł opatrzoną rękę w górę. - Za opatrzenie mi ręki. - siedziałem jak oniemiały. Moja twarz płonęła odcieniem czerwieni który raczej jeszcze nie przybrałem wcześniej. Byłem zaskoczony swoją śmiałością z przed chwili. Przecież nie jestem gejem. Powtarzałem sobie w myślach. Lecz pod świadomie wiedziałem, że to nie prawda. Nie chciałem po prostu przyjąć tego do świadomości. Lecz czułem że ewidentnie coś mnie ciągnie do Aomine. Chciałem od niego więcej czułości i takich pocałunków. Aomine mnie obserwował.
- Co spodobało ci się? - powiedział z uśmiechem. - Może chcesz więcej? Hymm? - dopiero teraz zorientowałem się, że patrze się na jego usta.
- N..Nie! - powiedziałem szybko po czym zakłopotany i spalony ze wstydu pobiegłem do pokoju.



4 komentarze:

  1. Oh... Kto by pomyślał, że Kagami tak szybko i łatwo się podda? Ale chwila, jeszcze nie wszystko wiadomo... *muzyka rodem z horroru* A może to będzie yandere? Nie Aomine, tylko Kagami... Teeej, to by było zajebiste ;O Nie no, takie poronione pomysły to mam ja... Ale całkiem przyjemny rozdział jak na kogoś kto cierpi na brakczasusa. To taka choroba... Nie lubię jej. Kuuuroooś, mój mistrzu, moje kochanie, jesteś najlepszym obserwatorem pod słońcem. Rzuć tego Kise w cholerę i idź się hajtać z Akashim ;D Jednym słowem, czekam na ciąg dalszy *ale to nie jest jedno słowo* Cicho siedź! Ekhm. A więc czasu i weny, oby przypływała do ciebie jak... woda w czasie sztormu !

    OdpowiedzUsuń
  2. Następna część AoKaga i się rozpływam:) jak ja to kocham tych dwóch głąbów razem:)
    Sceny pocałunków genialne, a późniejsze załamania Kagamisia, jak sobie zdał sprawę co właściwie zrobił jeszcze lepsze.
    Przecież nie jestem gejem XD jak nie jak tak
    Czekam na następną część i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, zgon. Jak ja nie lubię fluffów. No bo one robią ze mnie takiego ciepłego gluta i wgl... z mojego mózgu robią mózgoplazmę, to straszne wiesz. Wolę krwawe sieczki, nadmiar cukru to nie dla mnie. Ale... cholera jakie to jest urocze, no! Nie dość, że urocze to jeszcze takie zabawne. Po prostu siedzę jak ten debil i szczerzę się do ekranu z bardzo głupim wyrazem twarzy... Eh, AoKagi, jałojce... co ten świat ze mną robi.
    "No zajebiście wiem. Święto lasu dosłownie."
    To święto lasu mnie zabiło. Seriom, myślałam, że uduszę się ze śmiechu. No bo serio? Pan jaśnie zajebisty Aho jest mistrzem ironii i wszystkiego, ale ten tekst to był już po prostu szczyt mistrzostwa. Prawie się przez niego posikałam ze śmiechu. Magia, prawdziwa magia xd
    Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii....! Pocałowali się. Oni się p.o.c.a.ł.o.w.a.l.i. Tak przeliterowałam to, gdybyś mnie za pierwszym razem nie zrozumiałam (bo ja bardzo szybko napierdalam, bliżsi znajomi jeszcze mnie ogarniają, ale osoby, z którymi widuje się od czasu do czasu czasem kompletnie nie mają pojęcia o czym ja do nich rozmawiam).
    Ta scena, tfu, dwie sceny były takie cudneeeeeeeeee. Lukier, lukier, dużo lukru, rzygam tęczą *oddaje tęczowego bełta* Za dużo cukru jak dla mnie, będę mieć przez Ciebie cukrzycę. Ale podoba mi się, no skłamałabym, mówiąc, że mi się podoba.
    Ortografia znowu bije po oczach (przepraszam, wiem że masz dyslekcje, ale musiałam, no bo "puki" przez "u" otwarte? i jeszcze coś było ale nie pamiętam już co).
    Weny i czekam na szekszyyyyyyyyyy~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oświadczam uprzejmie, iż uległaś nominacji do Libster Awards ;D Szczegóły na moim blogu, jeśli cię to interesuje ;D

    OdpowiedzUsuń