poniedziałek, 2 marca 2015

Zaplątani w uczuciach - cz. 4

W końcu wysiliłam swój leniwy mózg i napisałam kolejną część AoKaga xD A dłuuuugo się za to zabierałam, aż w końcu całe ferie mi na to zeszły >.> Em. Tak więc proszę~ Kolejną część postaram się dać szybciej niż tą..
_______________________

~Zaplątani w uczuciach~ cz. 4

Dlaczego kurwa. Westchnąłem głośno, a różowo włosa na mnie spojrzała piorunując wzrokiem. 
- Dai-chan ty mnie w ogóle nie słuchasz. - powiedziała z oburzeniem. Faktycznie odkąd wyszliśmy ze szkoły cały czas o czymś nadaje. Jakoś nie specjalnie się nad tym skupiałem. Oberwałem kopniaka w nogę.
- Za co to! - syknąłem łypiąc na przyjaciółkę groźnie.
- Wiesz w ogóle co masz kupić w tej aptece?
- Jakieś leki. - burknąłem. Od tamtego miłego dnia w którym zrobiłem krok naprzód do rozkochania w sobie tego idioty, ten jakimś dziwnym sposobem zachorował. Mówił, że to wszystko przez ten deszcz co wtedy go złapał, no ale w końcu nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, co nie? 
- Jak to jakieś? Powinieneś wiedzieć w końcu masz się opiekować Kagaminem! - prawie to wykrzyczała. - Dobrze, że idę z tobą bo pewnie byś o nich zapomniał!
- Satsu cicho już bądź. - dziewczyna chciała już coś powiedzieć, ale spojrzałem na nią wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. tak więc całą drogę do apteki i do domu tego idioty szliśmy oboje w ciszy. Czemu ona ze mną szła? Bo stwierdziła, że skoro jedyna osoba która sprząta w tym domu to Taiga to kiedy on jest chory tego nie zrobi. To też stwierdziła, że przejdzie się trochę ogarnąć. 
Tak jak oboje staneliśmy w progu mieszkania. Tak jak można się było tego spodziewać. Kagami sobie w najlepsze robił co chce, przez cały dzień siedzenia w domu. Teraz obecnie sprzątał. Wkurzyłem się i to nieźle bo powinien leżeć i się kurować, a on co? Podałem siatkę z lekami stojącej obok mnie dziewczynie która tak samo jak ja wyglądała na złą i nawet nie kłopocząc się aby ściągać buty wlazłem do środka.
- Już jesteście? - zdziwił się czerwono włosy który przez wysoką gorączkę nie do końca jarzył co się dookoła niego dzieje. Jednak chyba nie spodziewał się takiego przywitania.
- Co ty kurwa robisz idioto! - wysyczałem. Wyglądał na skołowanego.
- Sprzątam? - no ta odpowiedź to już była lekka przeginką. Chwyciłem go mocno za kark i sprawdziłem mu temperaturę stykając jego czoło o swoje. Bosz, albo mu się wydawało, albo ten faktycznie ma wyższą gorączkę. - Ao.. mi.. - nie dałem mu dokończyć.
- Debilu powinieneś leżeć! - zaciągną go do pokoju chłopaka trzymając go mocniej za kark aby ten się nie wyrwał, choć i tak nie miał na to siły. Wpakowałem go do łóżka. - Masz leżeć i się nie ruszać. - burknąłem groźnie, a obok mnie pojawiła się różowo włosa przyjaciółka.
- Dai-chan ma rację. Nie powinieneś się nawet ruszać Kagamin. - to mówiąc wpakowała mu do ust termometr. - chłopak już chciał protestować i wypluć urządzenie lecz groźne spojrzenie dziewczyny nie pozwoliło mu tego zrobić. To też przybrał minę skarconego szczeniaka i odwrócił wzrok w stronę okna. Od wysokiej temperatury miał rumieńce i co chwile był oblany potem. 
Siedziałem tak przy nim, a Satsu w tym czasie kręciła się po mieszkaniu. Po jakimś czasie przyszła sprawdziła mu temperaturę i dała mu leki, po których chłopak zasną. Po jakiejś godzinie pożegnałem się z przyjaciółką, która pędziła na spotkanie z Riko, która od niedawna była jej dziewczyną. Przypomniała mi tylko przed wyjściem, że jestem zwolniony z jutrzejszego sobotniego treningu z powodu tej rany na ręce i już jej nie było. No więc, że ten idiota był chory to trzeba było przy nim siedzieć, w razie jakby mu się pogorszyło. Usiadłem na podłodze przy jego łóżku i tak sobie siedziałem i siedziałem, obserwując go. Bosz jaki on był niewinny. Tak sobie leżał, w sumie lekko odkryty bo się wiercił. Zauważyłem na jego czole kilka kropel potu, które zaraz mu wytarłem. Jednak.. jednak zatrzymałem się ręką przy jego brwiach bo w końcu ostatecznie jeszcze nie miałem okazji ich dotknąć, a te były rozdwojone przez co kiedyś sporo mu przez nie docinałem. Przejechałem opuszkami palców po ich zarysie, aż do miejsca w którym się rozdwajały i mimowolnie się uśmiechnąłem. Pamiętał jak porównywał kiedyś jego brwi do szczypiec raka. 
- A..Ao..mine.. leave.. do not touch that.. you idiot. - mrukną po angielsku przez sen. Zaśmiałem się cicho. Ten i ten jego angielski. Zabrałem rękę obrzucając jego spokojną twarz spojrzeniem i przełknąłem głośno ślinę. Miał uchylone usta które wręcz kusiły aby go pocałować. Przeniósł wzrok gdzie indziej aby go nie kusiło, ale to był jeszcze większy błąd. Teraz miał pogląd na jego odsłonięta szyję, która również kusiła, aby zostawił na niej kilka śladów po sobie. Zacisnąłem mocno szczękę i spuściłem głowę opierając czoło o krawędź łóżka. 
Nie wiem ile dokładnie czasu tak siedziałem. Chyba zasnąłem. W każdym razie teraz to było mało istotne. Usłyszałem ruch i przerzucaną pościel więc podniosłem głowę. Kagami tak jakby nigdy nic siedział sobie na łóżku. Rumieńce które wciąż miał rozlane na twarzy, wyraźnie znaczyły, że ten wciąż ma gorączkę. Nie zauważył mnie, lecz zaczął się zabierać do tego aby wstać lecz ja mu przeszkodziłem.
- Oi. Gdzie się wybierasz? - spojrzał na mnie z lekka skołowany.
- Co ty robisz w moim pokoju Ahomine.
- Pilnuję cię. Dalej kładź się z powrotem. - nakazałem mu. 
- Po kiego. - wywarczał. 
- Nadal masz gorączkę. - wetknąłem mu do buzi termometr, który miałem przy sobie wraz z lekami.
- Wcale nie. - wypluł go. Lecz ja nie dawałem za wygraną i wsadziłem mu go ponownie. 
- Jak znowu to wyplujesz to oberwiesz. - chyba zadziałało bo obrzucił mnie tylko pełnym jadu spojrzeniem i grzecznie przedszymał kilka minut ten termometr. - Gorączka ci opadła, lecz nadal masz wysoką temperaturę. - przetarłem palcami obolałe skronie, odkładając na bok termometr. Obserwował mnie co od razu wyczułem, to też usiadłem na skraju jego łóżka i spojrzałem na jego skołowaną minę.
- C.. co ty zamierzasz Aomine. - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie, widząc jak się do niego przysuwam.
- Kładź się i śpij idioto. - pocałowałem go w czoło. - Zaraz dam ci leki. - wstałem mu z łóżka szukając odpowiednich leków. Nie musiałem na niego patrzeć, aby wiedzieć, że był czerwony jak cegła. Usłyszałem jak opada z powrotem na łóżko, to też się odwróciłem i nalepiłem mu na owe czoło plaster chłodzący. Zadrżał lekko podejrzewam, że czując przyjemny chłodek. Następnie podałem mu leki. 
- Nie za dużo mi tego gówna dajesz? 
- Nie. To ci się tylko tak wydaję bo wszystkie leki mam tu. 
- Nie wezmę tego. - zaprotestował kiedy próbowałem mu wcisnąć jakiś syrop.
- Weź! - nakazałem.
- Pff. Nie. - naprawdę jak na chorego same z nim problemy. Zachowywał się jak jakiś bachor.
- Dalej! - wywarczałem. Pokręcił przecząco głową. No jak boga kocham zaraz mnie cholera jasna strzeli. No i tak dziesięć minut później, w końcu przyjął wszystkie lekarstwa które miałem mu dać. Że też miał siłę się sprzeczać.
- Aomine. 
- Hym. - spojrzałem na niego wściekle, ale moje spojrzenie zmiękło widząc go tak leżącego i wpatrzonego we mnie.
- Dlaczego? - boszz.. teraz będzie spokojny? Z nim jak jest chory gorzej, niż z babą podczas napięcia przedmiesiączkowego. Jeszcze chwilę wcześniej był gotów mi nawet przywalić, a teraz? Teraz.. no właśnie. Wyglądał teraz tak, że miałem ochotę go prze ruchać z miejsca tak jak leży. Ledwo się powstrzymałem, aby tego nie zrobić.
- Po prostu już śpij. Chciałbym, abyś już wyzdrowiał.
***
Obudziło mnie oślepiające światło słońca padające z okna. Przymknąłem jedno oko i przysłoniłem oczy ręką. Na dodatek bolała mnie głowa i chciało mi się strasznie pić. Odwróciłem się na bok, bo przy łóżku zawsze zostawiałem jakąś butelkę wody, ale zamiast niej zobaczyłem Aomine. Chłopak spał opierając głowę na rękach, które trzymał na skraju mojego łóżka. Zaraz co on tu robi? Już chciałem go obudzić jakimś chamskim tekstem, kiedy zauważyłem koło niego siatkę z lekami. Zaraz. Faktycznie, coś mi tam podawał, chyba. Nie wiele pamiętam. Dotknąłem ręką czoła i poczułem, że mam coś do niego przyklejone. A no tak. Plaster chłodzący. Odkleiłem go bez chwili namysłu i rzuciłem gdzieś na podłogę. Zerknąłem jeszcze raz w stronę śpiącego Daikiego. W głowie mi się nie mieściło, że siedział tutaj przy mnie cały ten czas. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę i dotknąłem jego włosów. Ku mojemu zdziwieniu, były całkiem miękkie i miłe w dotyku. Uśmiechnąłem się, gładząc go delikatnie po włosach. Zacząłem się zastanawiać czy nie pomyśleć poważnie nad tym o czym mi mówił Kuroko, aby dać mu szansę. W końcu nie może być chyba taki zły. Poczułem nagle mocny chwyt w nadgarstku, a szafirowe oczy wpatrywały się we mnie drapieżnie. Przełknąłem głośno ślinę. Czyżbym go obudził?
- Jak się czujesz? - usłyszałem.
- Dobrze, tylko mnie trochę głowa boli. - położył mi dłoń na czole. Patrzyłem na niego w oczekiwaniu na to co powie. Miał podkrążone oczy. Pewnie mu się ciężko spało. Zresztą nawet wyglądał na zmęczonego. Po chwili zabrał rękę i westchną z ulgą. 
- Raczej już nie masz gorączki.
- Nie mogę uwierzyć, że siedziałeś tutaj cały czas.
- A to coś dziwnego? - pokiwałem twierdząco głową. - Byłeś chory. Nie mogłem cię tak zostawić samego. Jeszcze by ci się pogorszyło.
- To do ciebie nie podobne.
- Jeszcze mało o mnie wiesz Kagami.
- Czyżby? Bo wydaje mi się, że wiem o tobie całkiem sporo.
- Kiedyś się przekonasz, jak bardzo się mylisz. - ziewną.
- Idź lepiej spać, ja sobie już poradzę.
- Na pewno? Bo jeszcze kilka godzin temu zachowywałeś się zupełnie jak dziecko.
- Na pewno. - serio się tak zachowywałem? Zadałem sobie pytanie w głowie, a tymczasem Aomine się podniósł z podłogi przeciągną i wpakował do mnie do wyrka.
- Zrób mi miejsce. - mrukną, przesuwając mnie siłą pod ścianę.
- Ej! Co ty? Idź do siebie! - próbowałem go zepchnąć, ale on tylko mnie objął ramieniem.
- Cicho już bądź i daj mi spać. - mrukną, a ja z kapitulowałem. Czułem bijące od niego ciepło i słyszałem bicie serca. Chłopak już chwilę później spał jak zabity, a mnie krępowała jego obecność. Zwłaszcza w moim, tak MOIM łóżku. Jednak nawet nie wiedziałem kiedy, a przestało mi to przeszkadzać. Ostatecznie sam odpłynąłem do krainy snów.



5 komentarzy:

  1. Pan tygrysem był chory i leżał w łóżeczku i przyszedł pan Aoś. Jak się masz koteczku:)
    Dai-chan taki kochany opiekuje się swoim kochanie:)
    Czekam na dalszą część:] i na kolejna KiKasa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się tak pięknie zrymowało *.*

      Kolejne części są w toku pisania *-*)/ Nie wiem kiedy będą ale za niedługo z pewnością.. o ile nie stracę wcześniej komputera >.>

      Usuń
    2. Hej tu Meg z podaj mi swój numer to się jakoś ogarniemy na pyrkonie

      Usuń
  2. To.... Urocze. Wybitnie urocze. Chory Kagami, Aoś tak ślicznie się nim opiekujący... I ten buziak w czoło...
    *krótko, bo z telefonu*
    Naprawdę lubię to opowiadanie. Choć nie ukrywukrywam, że chciałabym juz seksy xd
    Nawiasem mówiąc co Ci odjebało, żeby zamówić Kagakaga? xd (mówi to osoba która napisała, w Pogoni za Zwłokami... Ciii, Nieważne)
    Fakt faktem że to dla mnie spore wyzwanie, bo nie przepadam za Kagamim, ale ciekawi mnie skąd taki pomysł xd

    OdpowiedzUsuń